|
|
|
|
[1]
[2]
[3]
[4]
[5]
Źródła archeologiczne przynoszą dużo informacji o okuciach tarcz (ryc. 2-4). Wiadomo, że w środku tarczy mieścił się kolisty otwór, w którym umieszczano uchwyt, tzw. imacz. Imacze wykonywane były z drewna, ale często wzmacniano je metalowymi, ozdobnymi okuciami (archeolodzy zwykli określać je tym samym terminem). Wszelkie analogie etnograficzne i źródła komparatystyczne z innych epok, jak również nieliczne przedstawienia ikonograficzne Germanów w sztuce rzymskiej wskazują, że tarczę trzymano w lewej ręce (za wyjątkiem, być może, osób leworęcznych). Aby osłonić dłoń dzierżącą tarczę, od zewnętrznej strony tarczy, nad otworem mocowano metalowy, wysklepiony szczyt - umbo. Służyło ono nie tylko ochronie dłoni, ale było przystosowane także do zadawania ciosów. O tym, jak straszliwe rany pozostawiać musiały takie uderzenia świadczy sposób ich zakończenia, np.: w okresie wczesnorzymskim stożkowate umba zaczęto wyposażać w, zrazu zaczątkowy, następnie ostry, a w późniejszym czasie tępo zakończony kolec, stosowany jeszcze w początkach młodszego okresu rzymskiego. Zmiana formy nie wiązała się z chęcią oszczędzenia bólu przeciwnikowi (uderzenia tępym kolcem w twarz, stanowiącą główny obiekt ataku, były równie bolesne, za to umbo lepiej wytrzymywało takie obciążenia) (Kontny 2002, s. 108-109). W młodszym okresie rzymskim dominowały różne odmiany umb półkulistych, których forma zapożyczona została ze świata rzymskiego. Dalszy rytm zmian ich formy był już jednak odległy od pierwowzorów rzymskich: pojawiły się egzemplarze zaopatrzone w metalowy guzek na szczycie pokrywy, potem dolna część stała się silniej "podcięta", by wreszcie szczyty tarczy przyjęły kształt przypominający kapelusz z szerokim rondem. W początkach okresu wędrówek ludów ponownie zaczęto naśladować obce rozwiązania techniczne, zaczerpnięte z prowincji wschodniorzymskich: zaczęto stosować umba kopulaste o profilowanej pokrywie (por.: Godłowski 1992; 1994a).
Metalowe części imaczy również zmieniały się w czasie: początkowo sztabkowate, o ósemkowato profilowanych płytkach do mocowania nitów, jeszcze w okresie wczesnorzymskim przybrały formę rynienkowato wysklepionego uchwytu z płaskimi płytkami do nitów. W późniejszych okresach płytki te miały coraz bardziej zredukowaną powierzchnię (Godłowski 1992; 1994a).
Inne okucia tarczy stosowano w bardzo ograniczonym zakresie. Wykonane z rynienkowato złożonej blachy okucia krawędzi występują dość rzadko, na dodatek prawie zawsze w zbyt nielicznych fragmentach, by można było pokusić się o wiarygodną rekonstrukcję kształtu tarczy. Wskazuje to zresztą, że najczęściej nie wzmacniano w ten sposób całego obwodu tarczy, koncentrując się zapewne na partiach najbardziej narażonych na ciosy.
Do rekonstrukcji kształtu tarcz posłużyć może inne źródło: miniatury tarcz, pełniące funkcję amuletów, spotykane w wyposażeniu grobów kobiecych (por. Andrzejowski 2000). Ich liczba nie jest imponująca (kilka sztuk), ale bagaż informacji, które niosą - niezastąpiony. W precyzyjny sposób oddają one szczegóły techniczne, stosowane w tarczach: dostrzec można tu wypukłość naśladującą umbo, czy przynitowaną blaszkę symbolizująca imacz. Dzięki tym obserwacjom można zauważyć, że imacze mocowane były przeważnie poziomo, a jedynie wyjątkowo w pionie. Na powierzchni modeli zaznaczano rzędy wypukłości, biegnących zwykle wzdłuż krawędzi lub przez środek tarczy. Był to zapewne rodzaj ozdobnych guzów lub nitów. Ich obecność nie została jednak dotąd poświadczona w inny sposób. Wnioskując na podstawie owych miniatur można przyjąć, że tarcze z okresu wczesnorzymskiego (tak datowana jest większość miniatur) miały kształty wydłużone, prostokątne (Siemiechów, pow. łaski, gr. 46) lub zbliżone kształtem do prostokąta o łukowatych bokach (Siemiechów, gr. 39, Siemianice, pow. kępiński), wreszcie sześciokątne (Nadkole, pow. węgrowski, gr. 141B[5], Siemianice, gr. 24, Pełczyska, pow. pińczowski[6]).
Rozmiary takich tarcz wynosiły orientacyjnie 30-50 x 50-90 cm. Taką rekonstrukcję potwierdzają wyobrażenia Germanów w sztuce rzymskiej (gdzie uwieczniono jednak także tarcze okrągłe - np.: na kolumnie Marka Aureliusza) oraz znaleziska kompletnych okuć tarcz z pochówków spoza obszaru kultury przeworskiej (Skandynawia, krąg nadłabski, kultura bogaczewska, kultura Dollkeim-Kovrovo; por. La Baume 1941). Z fazy B2/C1 pochodzi nieliczna grupa tarcz o zupełnie odmiennych formach (Mierzyn-Grobla, pow. piotrkowski, gr. 24, Opatów, pow. kłobucki, gr. 49, Piaski, pow. bełchatowski, gr. 95). Mają one zarys prostokąta z podwójnymi, łukowatymi wycięciami dłuższych krawędzi i przypominają rozpiętą skórę zwierzęcą. Odpowiadają one najprawdopodobniej tarczom ceremonialnym, nie używanym w realnej walce (Andrzejowski 2000, s. 32). Dla określenia kształtu tarcz z późniejszego okresu brakuje, niestety, źródeł z obszaru kultury przeworskiej. Można tylko przypuszczać, że - podobnie jak w Skandynawii (co potwierdzają znaleziska bagienne - por. Carnap-Bornheim, Ilkjær 1996, s. 283; Ilkjær 2001, s. 358-361) - zdecydowanie dominowały tarcze okrągłe o średnicy około 1 m. Musi to jednak pozostać w sferze domysłów.
Ludność wandalska mogła malować swoje tarcze. Brakuje co prawda archeologicznych dowodów takich zabiegów z obszaru kultury przeworskiej, ale praktyka taka została potwierdzona w różnych częściach germańskiej Europy (Carnap-Bornheim, Ilkjær 1996, s. 284). Co więcej, kilkukrotnie wspominał o tym Tacyt. W słynnej wypowiedzi rzymskiego wodza, Germanika, zagrzewającej legiony do walki z Germanami mowa jest o pomalowanych deskach tarcz przeciwników (Tac., Annales, II, 14). W innym miejscu, charakteryzując ogół Germanów rzymski historyk stwierdza, że nie wykazują oni szczególnej dbałości w ozdabianiu swojej broni, a tylko tarcze ozdabiają rozmaitymi barwami (Tac., Germania 6, 1). Jeden z opisów dotyczy najprawdopodobniej ludności kultury przeworskiej. Z jej obszarem wiąże się bowiem związek lugijski, w skład którego wchodziło plemię Hariów. Tacyt stwierdza, że tarcze Hariów były czarne, ciała pomalowane, walczyli zaś oni nocą, budząc grozę swym wyglądem (Tac., Germ., 6, 43).
Niektóre ze skandynawskich znalezisk bagiennych oraz przedstawień ikonograficznych sugerują, że stosowano także tarcze wykonane w całości z materiałów organicznych, tj. pozbawione okuć. Z powodu rytuału, przewidującego spalanie broni na stosie wraz ze zmarłym wojownikiem, zabytki takie nie mogły przetrwać do dzisiejszych czasów. Tego rodzaju rozwiązanie było najwidoczniej na tyle skuteczne i tanie, że nie wszyscy decydowali się na stosowanie metalowych umb i imaczy. W okresie przedrzymskim takie tarcze z pewnością cieszyły się dużą popularnością w barbarzyńskiej Europie, jednak w ciągu okresu rzymskiego obserwujemy inną tendencję. W kulturze przeworskiej stale rośnie odsetek grobów z metalowymi elementami tarcz. Świadczy to zapewne o odchodzeniu od tarcz wykonanych z materiałów organicznych (Kontny 2002, s. 107-109).
Szczególną rolę w ekwipunku wojowników pełnił miecz. Z pewnością nie każdy mógł sobie nań pozwolić, a w każdym razie nie każdy posiadał prawo do zabrania go ze sobą w zaświaty: o ile w początkach okresu wczesnorzymskiego miecze występowały w co czwartym grobie z bronią, o tyle u schyłku tego okresu zaledwie w co dziesiątym (Kontny 2002, wykres 11). W tym czasie posługiwano się zróżnicowanymi mieczami: z początku zdarzały się jeszcze dwusieczne miecze jednoznacznie nawiązujące formą do starszych, lateńskich rozwiązań. Trudno rozstrzygnąć, czy był to wyraz przywiązania do tradycji rzemieślniczej, czy może na tyle dużej wartości mieczy, że przekazywano je z pokolenia na pokolenie. Jakkolwiek nie spojrzeć na ten problem, miecze takie stanowią jednak margines uzbrojenia. Jest to okres dominacji mieczy jednosiecznych, wyrosłych z lokalnych tradycji młodszego okresu przedrzymskiego. Ich forma ulegała zmianie, polegającej na zwiększeniu masywności broni i skróceniu głowni. Miecze jednosieczne były dość często zdobione, przy czym ornament wykonywany puncą, najczęściej geometryczny, koncentrował się na zastawie broni. Głownie zdobiono także wzorami rytymi, biegnącym wzdłuż głowni, przypominającymi niekiedy wydłużoną literę "M" (Biborski 1978, s. 133-134). Broń jednosieczna stopniowo wychodziła z użycia i w zasadzie nie stosowano jej już w młodszym okresie rzymskim. Co ciekawe, spadkowi roli mieczy jednosiecznych nie towarzyszył jeszcze wzrost znaczenia egzemplarzy zaopatrzonych w dwie krawędzie tnące. Wiązało się to najprawdopodobniej ze zmianą sposobu walki i czasowym preferowaniem w walce pary broni drzewcowych (włócznia i oszczep) (Kontny 2002, wykres 2, 11). Nowe formy mieczy, odmienne od pierwowzorów lateńskich występują jednak od początków okresu rzymskiego. Najwcześniejsze nawiązują bezpośrednio do wzorców rzymskich. Wśród nich są nawet importy z terenu cesarstwa, jak słynny miecz jazdy rzymskiej (spatha) z gr. 20 w Wesółkach, pow. kaliski, datowany jeszcze na schyłek młodszego okresu przedrzymskiego. Był on zaopatrzony w wykonany stemplem napis ALLIVS PA, identyfikujący osobę rzemieślnika-producenta broni (Dąbrowski, Kolendo 1967, s. 390-395). Wkrótce w miejsce stosunkowo długich i wąskich mieczy dwusiecznych, pojawiają się krótsze i szerokie egzemplarze, z wyodrębnionym ostrym sztychem. Nawiązywały one do krótkich mieczy piechoty rzymskiej, zwanych gladii. Niektóre z nich stanowiły naśladownictwa, ale inne trafiły tu rzeczywiście z Imperium. Jeszcze u schyłku okresu przedrzymskiego do grobów trafiają miecze dłuższe, stanowiące pośrednie ogniwo między mieczami krótkimi a długimi formami w typie rzymskich spatha, charakterystycznymi dla młodszego okresu rzymskiego. Te ostatnie, o długości 80-90 cm, traktuje się jako broń przystosowaną do walki konnej, choć bez wątpienia posługiwali się nimi także piesi Wandalowie. W schyłkowym odcinku okresu wpływów rzymskich i na początku okresu wędrówek ludów długość mieczy wzrasta w niewielkim stopniu. Prócz szerokich, ciężkich mieczy doskonałych do zadawania ciosów rąbiących, występują wówczas miecze o facetowanych, zwężających się głowniach, skutecznie przebijające ciało przeciwnika, zapewne nawet w zbroi kolczej (por. Biborski 1978, s. 90-94; Godłowski 1992, s. 84) (ryc. 2-4).
Wiele spośród mieczy stanowiło importy z obszaru imperium rzymskiego. Ich identyfikacja nie jest rzeczą łatwą. Niektóre z mieczy rzymskich jednoznacznie wyróżniały się formą, np.: miecze z kolistą głowicą (Biborski 1994b). Nie były one jednak szczególnie popularne w kulturze przeworskiej: do tej pory znany jest stąd tylko jeden taki miecz, z gr. 106 w Krupicach, pow. siemiatycki (Biborski et al. 1997, s. 230, ryc. 1: a). Do jednoznacznych wskazówek "rzymskości" broni zalicza się napisy wykonane stemplem (Biborski 1994b, s. 171-179). Ślady wielu z nich zostały tak skutecznie zatarte przez korozję i konserwację, że dopiero po latach zalegania w magazynach i gablotach muzealnych udało się zidentyfikować ich obecność i określić pochodzenie mieczy. Z podobnymi trudnościami wiązało się odnalezienie napisów wykonanych techniką punctim (napis tworzą rzędy punktów wybijanych narzędziem na metalowej powierzchni). Uznaje się je za sygnaturę rzymskiego właściciela broni.
|
Ryc. 9 Przykłady inkrustacji występującej na mieczach w kulturze przeworskiej: 1 - Rzeczyca Długa, pow. stalowowolski, znalezisko luźne, 2 - Hromówka, raj. Chmel'nyc'kyj (Ukraina), grób, 3 - Piaski, pow. bełchatowski, grób 171, 4 - Podlodów, pow. tomaszowski lubelski, grób, 5 - Oblin, pow. garwoliński, grób 45b, 6 - Biała, pow. zgierski, grób 2 (Biborski 1994a). |
Wskazuje to, że miecze trafiły do rąk barbarzyńskich drogą rabunku bądź łupu zdobytego w walce, trudno bowiem przyjąć, by Rzymianie dobrowolnie pozbywali się broni wysokiej jakości (Kolendo 1998, s. 32). Z terenu kultury przeworskiej pochodzi znaczna liczba rzymskich mieczy zdobionych inkrustacją. Zdobiły je, najczęściej realistyczne, wyobrażenia związane z rzymską ideologią wojenną: wieńce laurowe, przedstawienia boga wojny - Marsa wspartego na włóczni i tarczy, uskrzydlonej bogini zwycięstwa - Wiktorii, znaków wojskowych (signa militaria), orłów legionowych etc. (ryc. 9). Jeśli pominąć znalezisko bagienne z Illerup na Jutlandii, z różnych względów nieporównywalne z cmentarzyskami, to okazuje się, że miecze zdobione inkrustowanymi wzorami nigdzie nie występują tak licznie, jak w kulturze przeworskiej (Biborski 1994a, s. 134). Być może właśnie z racji upodobań Wandalów do takiego sposobu zdobienia broni, właśnie tu najwcześniej pojawiają się i upowszechniają inkrustowane groty broni drzewcowej wytwarzane przez rodzimych kowali (Kaczanowski 1988, s. 68). Największa popularność inkrustowanych mieczy wśród ludności kultury przeworskiej przypadła na fazę C1, choć pojawiają się one już w późnym odcinku fazy B2 (Biborski 1994, s. 181-183; 1994a, s. 134). Z pewnością ceniono je nie tylko ze względu na zdobiące je wzory czy nobilitujące pochodzenie, ale również wartości użytkowe. Choć trudno tu mówić o Wunderwaffe, to jednak miecze rzymskie - jak wykazały analizy metalograficzne - pod względem jakości znacznie przewyższały lokalne naśladownictwa. Broń rzymską wykonywano z zastosowaniem skomplikowanych i pracochłonnych technik skuwania prętów żelaza i stali o różnej twardości i elastyczności (technika dziwerowania). Uzyskiwano dzięki temu wzorzystą głownię, zachowującą zarówno odporność na ciosy, jak również twardość krawędzi tnących czy sztychu. Co więcej, przypuszcza się, że broń wykonana techniką dziwerowania lepiej tłumiła drgania, wywołane uderzeniem miecza lub odparciem ciosu (Biborski 2000, s. 59). Broń taka była produkowana w wyspecjalizowanych warsztatach-manufakturach, działających w imperium rzymskim. Czasami dopuszcza się ewentualność, że miecze wysokiej jakości wykonywali niewolnicy lub jeńcy-rzemieślnicy rzymscy, zamieszkujący na terenach barbarzyńskich (von Schnurbein 1994). Tak czy inaczej, identyfikacja rzymskich mieczy jest możliwa na podstawie specjalistycznych analiz broni. Dopiero od 2 poł. III w. po Chr., kiedy to w państwie rzymskim działały duże fabryki, nastawione na masową produkcję standardowej, prostszej technologicznie broni, określenie proweniencji mieczy staje się trudniejsze (Kaczanowski 1992, s. 33). Zaawansowany stan badań metaloznawczych nad mieczami z obszaru kultury przeworskiej pozwala na stwierdzenie, że zdecydowaną większość egzemplarzy z faz B2 i C1 stanowią wyroby rzymskie (Kaczanowski 1992, s. 32). W okresie tym ludność kultury przeworskiej musiała przeżywać szczególne chwile swojego rozwoju ekonomicznego i militarnego, skoro tak wiele osób stosowało wartościową broń rzymską, składaną następnie do grobów wraz z właścicielem, nie zaś przekazywaną z ojca na syna.
[1]
[2]
[3]
[4]
[5]
[5] Zabytek publikowany także w niniejszym tomie.
[6] Z niepublikowanych badań mgr. Marcina Rudnickiego z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
|
|
|
|